Pojedynek





Pan Wiktor, zrazu ulegając ówczesnej modzie, a potem nałogowi i stopniowemu zezwierzęceniu swej natury, żądał ciągłej i coraz nowej uciechy, a panna Flora zastosowała do tego swe
wejrzenie, swój głos, swój strój, swe mieszkanie, każąc, rozumie się, płacić sobie dobrze za każdy umizg, za każde poruszenie, które coraz wzrastającemu pragnieniu rozpustnika
odpowiadało.
Łatwo więc domyśleć się, jakimi były te pokoiki, w jakim stroju i z jakimi minkami przyjęła Jana, tym bardziej że wprowadzona w ciekawość relacją sługi wyobraziła sobie, że
to musi być emisariusz jakiejś znakomitej osoby, jakiegoś krezusa opływającego w honory i dostatki, po którego wszystkich kieszeniach i szufladkach już w bujnej imaginacji swej
plądrowała.
Jan, którego nie odurzył wcale widok tych aksamitów, tych cacek bez liczby, tych zwierciadeł odpowiednio do celu pozawieszanych, tych sztychów, w których wyborze widać było,
dlaczego się tam znajdowały, tych kwiatów, których woń także służyć musiała do tego, do czego służyło wszystko, przystąpił zimno i ze źle utajonym wstrętem do dziewczyny
wcale niebrzydkiej, wyciągniętej powabnie na aksamitnym szezlongu, ale zeszpeconej tym wyrazem bezwstydu i śmiałości, jakim twarze takich kobiet rzemiosło ich piętnuje.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 Nastepna>>





Polecamy inne nasze strony: